Hot & Spicy Flavour od MAMA

Wyobraźcie sobie, że mieszkacie w Tajlandii. Egzotycznym państwie położonym gdzieś na Półwyspie Indochińskim. Mama podaje wam miskę z ciepłą i pikantną zupką z ciekawymi nudlami a Wy ją wcinacie. Cóż, nie każdy może polecieć do Tajlandii i zwiedzić np. Bangkok, ale możecie zjeść tajską zupkę we własnym domu przygotowaną przez Mamę. W tym wypadku, tę obcą Mamę.


Pomijając żenujący wstęp, dzisiaj testowałam nową zupkę, tym razem nie koreańską ani japońską, tylko tajską, wyprodukowaną przez popularną firmę MAMA. Nie wiem czy nazwa firmy coś oznacza w języku tajskim ale dla Polaków ma ono nostalgiczne znaczenie. Jedlibyście zupkę wyprodukowaną przez Mamę, gdyby była dostępna na naszym skromnym rynku? Czy oczekiwalibyście smaku dzieciństwa i bogactwa składników przy minimalnej ilości konserwantów? Sprawdźmy to.




 Paczuszka jak zwykła paczuszka, trzyma w sobie kwadratowy, pokruszony makaron o ciekawej strukturze i dwie saszetki. Jedną z warzywami i drugą podwójną z bazą zupy i proszkiem chili. Zatrzymajmy się tutaj przy tym ostatnim proszku. Zupki, które jadłam z natury były pikantne. Jako, że sobie już zdążyłam spalić nieco przełyk i wyrobić smak, normalnie ostre produkty na mnie wrażenia nie robią. Jednak nie polecałabym przeciętnej osobie wsypywanie całego proszku do miski. To naprawdę jest ostre.


Gotujemy 400 ml, wrzucamy wszystko do garnka (poza chili, które dodamy na końcu do smaku) i czekamy z 4-5 minut, okazjonalnie mieszając. Pierwsze co rzuca się w oczy przy samym gotowaniu to piana, która powstaje przy wrzuceniu bazy zupy. Nie wiem co powoduje to zjawisko, ale dobrze, że użyłam wyższego garnka bo inaczej zaczęło by mi wszystko kipieć.  (to chyba zasługa tych wszystkich Ecośtam, których naliczyłam 8 w całym daniu)


E635... czy to ty...?


Po zdmuchnięciu piany, tworzy się kolejna i tak przez kolejne kilka minut. Dopiero pod koniec gotowania nic nie kipi, tylko przyjemnie bulgocze. Na pewno to nie jest nic zdrowego.

Przelewam zawartość do miski, zdrapuję resztki przywartego makaronu i uśmiecham się od ucha do ucha. Widzę kawałki shiitake. Jest dobrze. Mieszam wszystko pałeczkami i wsypuję nieco proszku chili. Tak z umiarem.



W smaku zupka jest zdecydowanie inna od koreańskich poprzedników. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że jest taka… tajska. Pomimo, że to jest niezdrowa zupka błyskawiczna to czuć tam posmak Tajlandii, chociaż gębę pali podobnie jak reszta.  Podobno jest tutaj sproszkowana śmietana, ja jednak jej nie wyczułam. Może to wyróżnia smak od reszty pikantnych dań na rynku?

Makaron jest fajny, dobrej jakości. Wszystkie polskie zupki nie mają do niego startu.
Nie wiem czy to dobrze, ale piszę tę recenzję około 5 godzin po zjedzeniu dania i wciąż czuje jej ostry smak w przełyku. To może być dla kogoś minusem jeżeli nie lubi czuć posmaku jedzenia sprzed kilku godzin.


Czy sięgnę po nią raz jeszcze? Czemu nie.
Smak oceniam na: Dobry. (mimo, że smaczna to za bardzo kipi i ma za dużo w sobie chemii)

Informacje o produkcie:

Hot & Spicy Flavour Oriental Style Instant Noodles
Producent: MAMA, Bangkok, Tajladnia
Wartość odżywcza w jednej porcji: 260 kcal.
Zakupione w: Kuchnie Świata, Magnolia, Wrocław.
Dostępne: Większość sklepów z orientalną czy sprowadzaną żywnością typu Kuchnie Świata.

Cena: Około 5 zł.

Recenzję tej zupki dałam trochę nadprogramowo, ale stwierdziłam, że nie ma co czekać, tym bardziej, że była już napisana miesiąc temu... Tak jak wcześniej zapowiadałam, kolejna notka będzie bez obsuwy, bo na dniach. (jutro lub w niedzielę) Mam na dzieje, że do tego czasu przeczytacie resztę moich recenzji, żeby się nie nudzić. Poza testowaniem Pocków i kolejnym przepisie, którego już komuś obiecałam, co chcielibyście kolejnym razem? Reckę figurki? Coś o zagranicznych mangach, magazynach? Kolejny przepis? Gadżet? Zupkę? Piszcie w komentarzach! Możecie pisać anonimowo! To do następnego, hej~

17 komentarze:

  1. Ja niedawno miałam przyjemność skosztować wersji Kimchi (uwielbiam ten smak!) też od Mamy i jedynym jej minusem była właśnie koszmarna ostrość chilli. Wsypałam całość przyprawy, ale następnym razem (pierwsza zupka, która tak mi posmakowała, że wróżę jej następny raz) nie wsypię wcale, albo po trochu jak tu pisałaś, do gotowej już potrawy :) Recenzowanej wersji nie jadłam i mimo apetycznego opisu raczej po nią nie sięgnę...wystarczy mi spojrzeć na nazwę "hot & spicy", czego moje łagodne podniebienie mogłoby nie przeżyć : )) Jeśli o mnie chodzi to chętnie poczytałabym więcej przepisów, ale prawdę mówiąc potrafisz pisać na tyle interesująco, że cokolwiek czytam sprawia mi radochę, więc pisz jak najwięcej! O wszystkim! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no właśnie u mnie jest na odwrót i zazwyczaj uwielbiam ostre rzeczy, ale tutaj wsypanie całego chilli wiąże się z wypaleniem całego gardła. Nawet nie żartuje. Zupka jest smaczna i po dłuższym zastanowieniu, chyba śmietana była tam nieco wyczuwalna i skoro lubisz kimchi, które z natury samo w sobie jest ostre, to powinna Ci posmakować. :D Tylko następnym razem dodaj szczyptę tego chili, bardziej dla ozdoby niż smaku. :P Ojej, dziękuję. Obiecałam Ci omurice więc wrzucę go w przyszłym tygodniu i planuję jeszcze jeden, może dwa przepisy wrzucić w tym miesiącu. :D W ogóle dziękuję, że tak wytrwale komentujesz wpisy na moim blogu. *^^*

      Usuń
  2. Przyjemność po mojej stronie :D
    Super! Nie mogę się doczekać tego omurce! Jadę dzisiaj do Manufaktury i może uda mi się upolować coś ciekawego w Kuchniach Świata...o ile mnie Sknerus nie złapie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, czasami warto jest zaszaleć od czasu do czasu. :P Jeżeli znajdziesz zupki 'NEOGURI' to gorąco je polecam. Jest wariant łagodny i jest PYSZNY. <3

      Usuń
  3. Piana trochę przeraża... Niby wiadomo, że w takich zupkach jest sama chemia, ale i tak fakt, że w twojej zupie dzieje się jakaś dziwna reakcja chemiczna musi być straszny. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... Smaczna była ale mimo wszystko, pierwszy raz tak mi się zupką spieniła. XD I to nie jest dobry znak... XD"

      Usuń
  4. Bardzo lubię takie makarony, chociaż zazwyczaj są o wiele bardziej pikantne niż mogłoby się wydawać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, Azjaci mają trochę inną skalę 'pikantności' niż my. :D Ale idzie się do nich przyzwyczaić. Słyszałam jeszcze, że ostre dania działają jako antydepresanty. Sam pożytek. :D

      Usuń
  5. Jadłam podobne zupki i smakowały dla mnie całkiem normalnie... Nawet te rzekomo pikantne łykam bez problemów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zazwyczaj też nie mam z nimi problemu, ale kiedyś przy tej po prostu niefortunnie przełknęłam tą ostrzejszą część i trochę słabo było. :P Ale tak to są bardzo dobre.
      Dziękuję za komentarz oraz podglądanie mnie. *^^*

      Usuń
  6. Mam takie pytanie: ty tego makaronu nie rozgniatałaś wczesniej, prawda? Tylko tak cały od razu wrzucony, tak? xD.

    Ciekawy masz blog, obserwuję ;).

    Ja w sumie nigdy nie jadłam takiej azjatyckiej zupki, tylko standardowe kuksu :D. O, i wspomniałaś coś o pocky. Jakie smaki jadłaś? Który Ci smakował najbardziej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, i pytałaś u mnie na blogu, czy przeczytałam 1Q84 ;). Dzisiaj (wczoraj O_O) skończyłam. Jeśli chcesz, to wpadnij na mojego bloga, napisałam, co o tym sądzę ;).

      Usuń
    2. Tak, nie rozgniatałam go wcześniej. :D Lubię jak makaron jest taki długi w ogóle. No chyba, że mi się do rondla inaczej nie zmieści, wtedy przełamuję na pół albo kruszę po boku.

      Dziękuję ślicznie~! :D

      Kuksu są dobre. <3 Co do Pocky to dzisiaj lub jutro powinnam dać notkę o teście, niestety internet mi odłączyli i cudem wyżebrałam blueconnecta od rodziny. XD" Nie jadłam żadnych szalonych smaków, no może poza pocky czekoladowymi z płatkami migdałowymi i te mi najlepiej smakowały.

      Okej, zaraz zajrzę. :D

      Usuń
  7. Świetny wstęp nawiązujący do tej "MAMY". Wielbię ostre rzeczy, więc chętnie skuszę się na tą zupę ;)
    Wpadłam tu przypadkiem, zostanę na dłużej + obserwuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miło mi to słyszeć. :3 Polecam, jest smaczna i jeżeli nie przeszkadzają Ci te wszystkie chemikalia to powinno być ok. ;3
      Super, dzięki wielkie~! ^o^/ Mam nadzieje, że będzie Ci się tu podobać. :3

      Usuń
  8. Super, trafiam na bloga opisującego smakołyki i figurki kiedy już nie mam kasy w tym miesiącu. A żeby to :)
    Nigdy nie sądziłam, że tekst o głupiej zupce błyskawicznej był tak interesujący, ale bardzo fajnie piszesz. Chętnie poczytam i o innych zupkach. choć wolałabym o figurkach, jeśli nie masz nic przeciwko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to słyszeć. :D Też planuję zrecenzować kolejne figurki, tylko przez ciągłe obsuwy, te dwie na które najbardziej liczyłam pozostają poza moim zasięgiem. :C Ale wykombinuje coś.

      Dziękuję za komentarz. ^^

      Usuń

 

Zaprzyjaźnione strony

O mnie

Moje zdjęcie
Zbieram różniste różności od dziecka. Teraz jest czas na figurki made in Japan z pieczątką z Chin (a może na odwrót..?). Przygotujcie się na zrzędzenie, opinie, recenzje, szmery bajery oraz zdjęcia właściwie czegokolwiek co może mi wpaść w ręce i pachnie chociaż trochę Japonią i nie tylko, bo w sumie czy jest powód by NIE zrobić wpisu na temat małej moe przywieszki?