Statuetka 1/8 Inori Yuzuriha od Good Smile Company

Znacie to uczucie kiedy czekacie na coś ważnego? Na urodziny, gwiazdkę, dzień dziecka? Podobne uczucie towarzyszyło mi kiedy zamówiłam Inori Yuzurihę na AmiAmi. Moją pierwszą statuetkę od Good Smile Company.

Kiedy zobaczyłam jej prototyp na zimowym wonfesie 2012 to nawet przez myśl mi nie przeszło, że wpadnie w moje ręce. Od tamtego momentu minęło kilka tygodni. Pewnego dnia siedząc na uczelni, przeglądałam blog Mikatan. Ot taki codzienny nawyk. Wtedy zobaczyłam zbliżenia prototypu Inori oraz jej cenę. Po chwili kalkulacji stwierdziłam, że mnie na nią stać i że jest kompletnie warta tych pieniędzy. Pomysł zamówienia figmy z jej podobizną szybko opuścił moją głowę i kiedy wróciłam do domu, bez chwili wahania zamówiłam jej statuetkę.



Byłam nią kompletnie nakręcona, z przyspieszonym biciem serca oglądałam nowe zdjęcia prototypu oraz śledziłam jej datę wydania, przy okazji zbierając grosz do grosza.

Jej dynamiczna poza oraz twarz kompletnie mnie oczarowały. Pal licho, że w anime postać była dość płytka, mało rozbudowana. Miała dobry design i śpiewała fajne piosenki. Tyle mi wystarczyło, żeby ją polubić. Jestem jedną z fanek twórczości redjuice’a i supercell. Anime łączące obie te rzeczy brzmiało jak marzenie. I dlatego tak jak nie spodziewałam się zepsutego finału serialu, tak nie spodziewałam się smutnego zakończenia z figurką Inori.

Zanim jednak przejdziemy do figurki, sprawdźmy jak była zapakowana.

Inori została zabezpieczona warstwami folii i była ułożona oddzielnie niż podstawka. Samo pudełko, nazywane przeze mnie post-produkcyjną ‘trumną’, było zgrabnym, kolorowym, kartonowym pudłem z wyciętym okienkiem przez, które możemy podziwiać naszą figurkę. Bardzo podobają mi się zastosowane kolory i umieszczenie ilustracji od redjuice’a, na której była wzorowana figurka. (szkoda, że ilustracja a figurka tak bardzo się różnią)

Samo pudełko nie było zbyt wielkie co przyczyniło się do uniknięcia płacenia cła/vatu i użerania się z celnikami na odległość. AmiAmi też miało lepszy dzień bo użyli pudełka do wysyłki o w miarę sensownej wielkości. Dziękuję.

Kiedy opakowanie mamy z głowy to co poszło nie tak?

Po pierwsze jej podstawka. Charakterem pasuje do serii i nie jest najgorsza (na pewno bije podstawki Griffona), ale to nie było to na co liczyłam. Biedny nadruk + wypukłe inicjały serii na przeźroczystej podstawce? No ok, ale liczyłam, że zamiast nadruku przywołania voida, sama podstawka będzie naniesiona fioletowymi kryształkami. Mniej więcej tak jak miało to miejsce w scenach z anime.
No niestety, przeliczyłam się.


Drugim rozczarowaniem jest zmieniona rzeźba i malowanie względem prototypu. Wiadomo nie od dziś, że figurki wypuszczone masowo z fabryki różnią się od dopieszczonego prototypu, którego wyphotoshopowane zdjęcia ozdabiają strony producenta. Nadrukowane linie mogą być nieco grubsze, gdzieniegdzie gradient może nachodzić w innych miejscach. No wiecie, takie duperele, na które nikt nie zwraca uwagi. Gorzej kiedy zmiany dotykają rzeczy istotnych. 





Co jest nie tak z moją Inori?


Po pierwsze jej twarz. Rozmieszczenie oczu, rzeźba nosa oraz brak błyszczyku na ustach to główne zarzuty. Jej twarz z prototypu, która w sumie kupiła całą figurkę w moich oczach, w ostatecznym produkcie wygląda najzupełniej słabo. Patrząc na nią, pryska cały urok. To nie na taką figurkę wydałam te 300 zł.


 Po drugie ostre krawędzie. Nie rozumiem powodu, dla którego jakość wykonania  tej figurki jest tak różna od reszty produktów GSC. Na prototypie jej włosy były ostro zakończone a kołnierz nie był obły. Tutaj wszystko jest wyraźnie zaokrąglone i wykonane ‘na odpieprz’. Słyszałam głosy obrońców tej figurki, że przecież Inori jest drobnej skali i takie rzeczy jak ostrość włosów jest trudna do uzyskania… Wiecie co? A g… prawda. Skoro takie drobne figurki jak figmy potrafią mieć ostro zakończone grzywki, kucyki, elementy garderoby oraz akcesoria, to figurka o nieco większej skali już nie?






Po trzecie niedokładne malowanie. Ozdoby na włosach Inori zostały niedbale pomalowane i mam wrażenie, że ich kolor w wersji finalnej jest zbyt ciemny w porównaniu do oryginału. Na dalsze baty zasługuje cieniowanie biało-przeźroczystej szarfy, która jest bardziej jednolita niż pocieniowana na moim egzemplarzu.
Jakby tego było mało trafiły mi się różne błędy produkcyjne, które nie należą do wymienionych wcześniej kategorii.



Na jej włosach trafiły mi się drobne, wystające grudki pomalowanej mazi, którą dało się zdjąć albo grudki plastiku, które już nie chciały odprysnąć. Z tego co wiem to mi się akurat poszczęściło bo ludzie zgłaszali gorsze defekty np. na dłoni.

Nawet nie wspomnę o przekłamanej skali postaci pod którą GSC ją wypuściło. Powiem tylko, że pomylili się o jakiś dobry centymetr w skali. Może to nie dużo ale kiedy coś skalujecie to nawet i centymetr ma ogromne znaczenie.


 Jakie są moje osobiste odczucia związane z tą figurką?

Nie należę do tych osób, które wydają ponad 100 zł miesięcznie na figurki lub, które mają pracę. Staram się łapać zlecenia ale na razie bez rezultatu. Dlatego do pewnego momentu nie kupowałam statuetek. Zwyczajnie nie było mnie na nie stać. Wolałam wydać dwa-trzy razy mniej na figmę, nendoroida czy prize figure niż na coś co kosztowałoby mnie ponad 300 zł. Dlatego kiedy kupiłam Inori, była moją trzecią statuetką w życiu. Jej wydatek był zaplanowany z wyprzedzeniem a i tak nie uzbierałam tyle kasy ile powinnam.(z pomocą przyszła mi mama za co jej bardzo dziękuję) Szanuję każdy wydany grosz na figurki i staram się nie kupować czegoś co mi się znudzi po kilku tygodniach.


Możecie wyobrazić sobie moje rozczarowanie kiedy dostałam Inori w swoje ręce. Nie wspominając już o figurkach, które mogłam nabyć zamiast niej. (które notabene wyszły lepiej)


Good Smile Company kojarzyło mi się z firmą wypuszczającą dobrej jakości produkty. W tej samej lidze siedzi Alter, Max Factory (odłam GSC) oraz wiecznie walcząca o pozycje Kotobukiya. Ich nendoroidy były warte ceny a błędy w malowaniu dostrzegłam tylko u jednego z kilku nendoroidów, które posiadam. Ale to zrozumiałe ze względu na nakład, skalę oraz cenę przeciętnego nendoroida. Ich statuetki były na zupełnie innym poziomie. Do tej pory ich Black Rock Shooter, Saber Lily, Hitagi Senjougahara oraz Rin Tohsaka górują na liście najbardziej pożądanych figurek na Tsuki Board. Po Inori spodziewałam się równie fenomenalnego wykonania.



 Wiecie co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? Inori na zewnątrz wyglądała o wiele lepiej niż na mojej półce. Nie mam pojęcia czy to kwestia oświetlenia czy scenerii ale momentami miałam wrażenie, że trzymałam zupełnie inny egzemplarz. Nic nie mogłam poradzić na błędy w rzeźbieniu ale jej kolory wydawały się takie bardziej sympatyczne. Co ciekawe moja przyjaciółka, która pomagała mi w zdjęciach (tzn. robiła większość z nich bo ja + robienie zdjęć figurkom = fail) również to zauważyła. Nie pytajcie mnie jak to działa. Prawdopodobnie sprawdziła by się lepiej w roli skrzata ogrodowego niż małego dzieła sztuki za szklaną gablotką.





Moja pierwsza przygoda ze statuetką od GSC zakończyła się smutnie i chociaż psioczę na Inori, to w głębi serca podoba mi się. Jednak nie tak bardzo jakbym tego chciała.




Mam nadzieje, że kiedy kupię kolejną figurkę w skali od tej firmy to będzie wolna od wad produkcyjnych a finalny produkt będzie dokładnie tym na jaki liczyłam.

Informacje o produkcie:

Postać: Inori Yuzuriha
Seria: Guilty Crown
Producent: Good Smile Company
Typ figurki: Statuetka w skali 1:8
Zakupione na: AmiAmi.com
Cena: 5780 yenów za figurkę, 1290 za wysyłkę, razem około 300 zł
Data wydania: 2012/10/11





Oceny:

Rzeźba: 7/10
Malowanie: 8/10
Podstawka: 6/10
Radocha: 7/10

Btw, sorki za spóźnioną notkę. Miałam wyjazd za granicę i trochę z tym urwania głowy dlatego ani przez wyjazdem ani w trakcie nie dałam o sobie tutaj znaku życia. (mieli tylko płatny internet -sobs-) Ale już powróciłam i jestem gotowa wrzucać rzeczy na bloga już nieco częściej. Na razie sesja i uczelnia blokują mnie przed ogarnięciem tej strony. W przyszłości planuję tutaj nieco pozmieniać. Czy na dobre czy na złe, tego nie wiem. Ja mam nadzieje, że tylko i wyłącznie na dobre. :3

21 komentarze:

  1. Osobiście kiedy pierwszy raz zobaczyłam tą figurkę to jakoś szczególnie mnie nie zachwyciła. Szczerze mówiąc byłam i nadal jestem do niej obojętna.
    Jak dla mnie jej mina jest dosyć nudna, a zdjęcia Twojej Inori (%z cudownie udziwnioną twarzą) potwierdzają, że z mojej strony szału rzeczywiście nie ma ._.
    Ugh... Jeszcze te zaokrąglone końcówki włosów... BLE. Trochę przypominają mi niepowtarzalne tradingi z Haruhi od Bandai X'DDD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ale taka jest prawda. xD Ona jest strasznie przeciętnie wykonana i zabili cały jej urok z przedpremierowego prototypu. :C Nie polecam nikomu. Po tej figurce mam uraz do skalowanych figurek od GSC.

      Usuń
    2. Mam Ci przyniesc Rin zeby Ci ten uraz zmazac XD?

      Usuń
    3. Proszę bardzo. XD Nigdy nie widziałam dobrej statuetki od GSC z bliska. ;_;

      Usuń
  2. Pewnie tak ją skopali bo sama seria była tak beznadziejna (a postać nudna), że nie zasługiwała na taką ładną figurkę. Ja również należę do grona osób, które mimo, iż Guilty Crow od samego początku do końca uważają za serię bardzo słabą a do samej postaci nie pałają sympatią zostali zauroczeni tą figurką. Czegokolwiek by o Inori nie mówić trzeba przyznać, że design ma fajny. Jakie było moje zaskoczenie kiedy po wydaniu figurki posypała się fala narzekań a finalny produkt okazał się tak znacząco odbiegać od oryginału. Szkoda, naprawdę szkoda, że GSC poszło w tak złym kierunku. Zamiast przykładać się do kontroli jakości skalowanych figurek wolą wydawać kolejnego, nudnego nendo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie seria stoczyła się mniej więcej w połowie bo przez pierwsze 10-11 odcinków to byłam przykuta do ekranu i oglądałam odcinek za odcinkiem. Szkoda, że seria zakończyła się tak a nie inaczej i że postać pomimo fajnego designu i głosu była nudna. Co nie zmienia faktu, że powinni się postarać i wydać dobrą figurkę, która by wypełniła niedosyt po anime. Zawiodłam się bardzo na GSC po wpadkach z Inori. Zawsze miałam ją za porządną firmę a tu psikus. Ich kolejne nendoroidy są coraz biedniejsze i nudniejsze i w dodatku na rynku jest ich przesyt... Tęsknie za czasami gdy nendoroidów było niewiele więcej niż figm i na prawdę fajnie oddawały postać.
      Btw dzięki za komentarz~! :D

      Usuń
  3. Umm jak patrze na zdjecia to az zal serce sciska, bo jak pamietam egzemplarz Guzca... wyglada on lepiej. Chyba mialas naprawde malo szczescia... FY GSC :/.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli ona może wyglądać lepiej to aż mnie korci, żeby to zobaczyć. xD Po zdjęciach na Tsuki byłam pewna, że mi się trafiła 'ta z nieco lepszych egzemplarzy' bo widziałam gorsze defekty a tu psikus. ;_;

      Usuń
  4. To mi się od początku wydawała marna, ale jeszcze jakoś dało się to oglądać, natomiast tak jak mówisz, gdzieś w połowie zrobiła się tragedia. W całej serii podobał mi się tylko wspaniały OST i jedna scena bodajże w ostatnim odcinku z Darylem. Moim zdaniem pomijając głupie rozwiązania fabularne to przez mało wyraziste postacie został zmarnowany potencjał tej serii (bo niezaprzeczalnie takowy miała). Ale my tu mamy o figurce a nie o anime! haha Ja się w sumie cieszę, że aktualnie nic od GSC nie spełnia wymagań, by dostać się do mojej kolekcji. haha Miałabym obawy przed zamówieniem ich skalowanej figurki. A co do nendo to w pełni się z Tobą zgadzam, mnóstwo jednakowo dla mnie wyglądających, nudnych dziewczynek... O.o
    Ech? xD Nie ma za co. Lubię komentować~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam pewna, że kliknęłam na "odpowiedz", ale okazuje się, że nie... Ja i mój poziom ogarnięcia... =.=

      Usuń
    2. Noo, ost jest genialny, słucham go sobie od czasu do czasu na ipodzie, tak samo jak openingów czy endingów. No ale... Wątpię, żeby kiedyś ktoś za GC wziął się od nowa i zrobił to anime tak jak należy bo chyba już nikomu nie będzie chciało się w nie inwestować, żeby tylko lepszą fabułę miało.

      Właśnie to była moja pierwsza skalowana figurka od nich i jak na razie zostanie moją ostatnią, chyba, że zdarzy się cud i wydadzą coś co później nie okażę się produkcyjnym koszmarkiem. >_>" Wcześniej kupowałam głównie nendosy z serii Touhou ale po ostatnich zapowiedziach to jakoś mi zbrzydły. Może dlatego, że dobór postaci mi się nie podoba a ich dodatki są biedniejsze z postaci na postać. ;_:
      I tak dziękuję~! <3

      I nie ma problemu, mi też czasem zdarza się kliknąć/skomentować nie tam gdzie trzeba. XD"

      Usuń
    3. Tak, op i ed też są cudne. <3 Szkoda czasu, jak już spieprzyli to trudno, niech się tylko przy następnych seriach bardziej postarają.

      Jak to można sobie jednym marnym produktem zepsuć opinię... Przy czym ponoć ostatnio też wypuszczają figurki o wątpliwej jakości...
      Ja ostatnio przeglądam te ich nowe nendo i przeglądam, bo chciałabym, by wydali jakiegoś wartego uwagi, którego mogłabym sobie kupić, ale kompletnie nic do mnie nie przemawia. Już nie mówiąc o tym, że na osobników płci brzydkiej nie ma nawet co liczyć...

      Usuń
    4. No niestety. Tak to już jest. :C

      No właśnie. Ostatnio otworzyli się na osoby z poza Japonii i chyba przez to ceny podnieśli i zaczęli robić wszystko 'na odchrzań się'. Poza ich ostatnią śnieżną Miku i Madoką w kimonie to nic z nendosów nie przykuło mojej uwagi. I dobrze, więcej drobnych na inne rzeczy mi zostanie. xD

      Usuń
    5. Tak, ta śnieżna Miku jest cudowna. Najnowsza Madoka też wyszła im przeuroczo. <3 To chyba magia kimon. haha

      Usuń
  5. O, to ta piękna figurka, którą zachwycałam się już po ujrzeniu jej w magazynie otaku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaak. Jest piękna do momentu kiedy wyciągniesz ją z pudełka i spojrzysz na te wszystkie defekty, które powstały w trakcie produkcji i porównasz jej twarz z twarzą prototypu.

      I siema, wcześniej nie widziałam Cię komentującej tutaj. XD

      Usuń
  6. Figurka jest prześliczna. Ze zdjęcia na zdjęcie coraz bardziej mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzydka nie jest, ale faktycznie do Super rewelacyjnych nie należy D:. W porównaniu z prototypem wypada dość słabiutko. Twarz mi się wgl trochę z E.T. kojarzy... (siema, mój szalony mózg i jego skojarzenia)
    Podobnie ze swoim GaoGaiGarem od CM's Corp. miałem, choć w jego wypadku to nie tyle co kwestia wyglądu (tu nie mam większych zarzutów) co masakrycznie ciężkiej roboty przy pozowaniu. No srsly, żeby przy "Action figure" tak ostrożnie i delikatnie się ze stawami obchodzić, żeby coś nie pierdykło?
    I jeszcze dłonie... ich wymienianie to koszmar po prostu. Siedzą w szczelinach tak mocno, że wyciągnąć je graniczy z cudem. Stąd postanowiłem nie umieszczać ich nigdy do końca po tym, jak raz je wyjąłem.

    Obyś więcej takich rozczarowań figurkowych już nie miała~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No brzydka nie jest, ale w porównaniu do oryginału to bardzo słabo wypada... Jej twarz miała być jej największym atutem a tu psikus. :C
      DLACZEGO E.T. -płacze-
      Woah, to ktoś takie toporne rzeczy produkuje? Przecież u tego typu figurek, zmiana póz czy rąk/głów/etc powinna przebiegać bez większych kłopotów... Chociaż nie wiem czy to nie lepsze niż zbyt luźne stawy, gdzie wszystko Ci odpada a figurka nie jest w stanie utrzymać zgiętej nogi. XD Chociaż i to da się naprawić.

      Też mam taką nadzieje. ;u; Dziękuję za pierwszy komentarz tutaj~!

      Usuń
    2. >Dlaczego E.T. -płacze-
      Nie wiem, przez te oczy tak jakoś. I why u cry? Nie lubisz przesympatycznego kosmity? Do tej pory chyba tylko AVGN ze znanych mi ludzi go nie trawił.
      A no produkuje, chyba że tylko Gao im tak wyszedł. spekulowałbym. Do tej pory żadna action figure jaką dopadłem (a kolekcjonuję głównie takowe) luźnych stawów nie miała. Ba, wymienianie łapek, broni itede przy modelach od Bandai czy takich figmach to istna przyjemność. A i wszystko ładnie na miejscu się trzyma i nie trza używać jakichś magicznych skilli żeby to i owo pozmieniać.
      Co do odpadających/luźnych części - takie rzeczy tylko w bootlegach do tej pory chyba spotkałem.

      A nmzc, pewnie będzie ich więcej~.

      Usuń
    3. E.T. jest w porządku ale porównywanie jego wyglądu do Inori jest trochę... Przykre. Z tego co wiem AVGN lubi E.T. jako film, tylko z grą na Atari 2600 miał problem. (ba, film robi o tym...)
      Co do luźnych części - w oryginałach też się takie rodzynki zdarzają. :D A to otworek za ciasny/płaski, a to za luźny... Część moich nendoroidów ma z tym problem.

      Usuń

 

Zaprzyjaźnione strony

O mnie

Moje zdjęcie
Zbieram różniste różności od dziecka. Teraz jest czas na figurki made in Japan z pieczątką z Chin (a może na odwrót..?). Przygotujcie się na zrzędzenie, opinie, recenzje, szmery bajery oraz zdjęcia właściwie czegokolwiek co może mi wpaść w ręce i pachnie chociaż trochę Japonią i nie tylko, bo w sumie czy jest powód by NIE zrobić wpisu na temat małej moe przywieszki?