Wizyta w Sushi Nigiri oraz zakupy w House.

Hej, jak tam życie? W porządku? Mam nadzieje, bo u mnie ostatnio jest całkiem przyjemnie i jeżeli ja sama niczego nie zepsuje to skończę wakacje z uśmiechem na ustach. (nevermind, życie postanowiło samo mi się zepsuć)

Notka będzie nieco inna od poprzednich ponieważ tym razem zrecenzuję sushi zakupione w lokalnym barze Sushi Nigiri oraz kilka łupów, które przywołują mi na myśl Japonię. Trochę do powiedzenia mam, więc nie przedłużając dłużej zapraszam do lektury. Wybaczcie rozbieżność między jakością zdjęć. Jedne robiłam telefonem komórkowym a drugie aparatem.


W zeszłą sobotę naszła mnie ochota na sushi. Głównie za sprawą kuponu zniżkowego, wybranego podczas losowania urodzinowych rabatów kieleckiej Galerii Echo. 10% to niby nie dużo, ale zawsze to jakieś 1,5-3 zł mniej od zestawu co możemy później odłożyć na figurkę lub mangę.


Wybrałam stosunkowo niedrogi ale bogaty pod względem zawartości zestaw o nazwie Seito. W jego skład wchodziły Futo Sake łosoś/serek/sałata/awokado oraz Uramaki surimi/ogórek. 13 apetycznych kawałków za około 31 zł? Piszę się na to. Złożyłam zamówienie i po kilku minutach dostałam zamówioną przeze mnie wcześniej herbatę a chwilę później, talerz pełen sushi. Jak widać porcja jest naprawdę solidna i przyznam się bez bicia, że nie spodziewałam się takich dużych kawałków.








Największy problem miałam, żeby włożyć na raz do buzi futo maki. Udało się ale przez moment siedziałam jak skamieniała, starając się wszystko przerzuć i przy tym nie zadławić. (jedzenie porcji sushi na kilka rat jest uważane za niegrzeczne według japońskiej etykiety) Był oczywiście smaczny.


Uramaki również dawało radę i uzupełniało swojego kremowego brata. Na plus również zasługuje rozłożenie dodatków do sushi na talerzyku.  Marynowany imbir ułożony w kupkę na sałacie, dwie piramidki z pasty wasabi oraz ‘trawniczek’ z kiełków do zabicia pustej przestrzeni, działały na wyobraźnie. Mieliśmy standardowo do wyboru dwa sosy sojowe firmy Kikkoman: normalny oraz o obniżonej zawartości soli. Wybrałam ten drugi. Nie czułam jakieś większej różnicy ale pasował co się najbardziej liczy.
Pomimo, że mój tato mi pomógł z nimi, musiałam poprosić o spakowanie pozostałych kawałków. Na szczęście nie robi problemu i dostałam do domu zestaw ze spakowanymi kawałkami oraz świeżym wasabi, marynowanym imbirem, sosem sojowym oraz pałeczkami. Pełna profeska.


Herbata pomimo, że nie była japońska to była dosyć smaczna. Przyznaję, że lepszy efekt byłby pijąc ją z czarki ale o to nie powinnam się czepiać.


Podsumowując: Sushi Nigiri podaje całkiem smaczne sushi, mają przyjemny wystrój, są mili dla klienta oraz nie ma problemu aby zapakować resztki czy też wziąć danie na wynos. Mają ode mnie plusa. Z tego co wiem, to mają też lokal/e w Warszawie, ale nigdy tam nie byłam. Jeżeli wiecie gdzie jeszcze można ich znaleźć i co sądzicie o ich daniach, piszcie.

Po udanym jedzeniu, wybrałam się na zakupy do House’a. Mieli akurat zniżkę -30% na wszystko, więc czemu by nie. Upatrzyłam dwa wypatrzone już wcześniej przeze mnie rzeczy i poszłam z nimi do kasy. Dzięki promocji, zegarek dostałam praktycznie za 5 zł. (lub wszystko po prostu taniej :P) a sweterek jak na ich standardy, nie był aż tak drogi.

Zapytacie się mnie dlaczego piszę o wypadzie na zakupy. Jak już wcześniej pisałam koci zegarek oraz sweter kojarzą mi się ze stylem ubrań z Japonii i wnoszą radosny akcent do każdej kreacji. 

Nie staram się ubierać zgodnie z modą i trendami panującymi w Japonii, ale od czasu do czasu śledzę nowości w trendach.

W sumie nie wiem o czym mam jeszcze pisać… Więc raczej powinnam zamilknąć i zaprosić Was serdecznie do przeczytania mojej następnej notki, która powinna być recenzją pewnej figurki! Na dole umieszczam zdjęcie z making of, tak na zachętę. Potraficie zgadnąć, która to będzie figurka?

Dodatkowo oznajmiam, że jeżeli podoba Wam się wizja oceniania dań z restauracji Japońskich, to mogę ten trend kontynuować zamiast umieszczania recenzji zupki błyskawicznej jako fillera. (mam chyba 9 zupek obfotografowanych i prawie gotowych do wrzucenia…)




18 komentarze:

  1. Sushi zawsze tak ładnie i smakowicie wygląda na zdjęciach, ale niestety jego smak do mnie nie przemawia. Na konwentach jak przechodzę obok stanowiska ze sushi od razu mnie mdli. Przez sam zapach mam odruch wymiotny. Oczywiście kiedyś kosztowałam i jak mówię to kompletnie nie dla mnie. I tak kontynuuję moją egzystencję nie zmuszając się do jedzenia tej potrawy. hah
    Zegarek jest przeuroczy. <3 Sweterek zresztą też. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, spoko, ja pierwszej degustacji sushi nie wspominam zbyt dobrze. (nigdy nie próbuj maki sushi z takuanem/oshinko/marynowaną rzodkwią, blegh) Próbowałaś może maki kalifornijskie? Zazwyczaj to przekonuje przeciwników sushi, że toto może nawet smakować. :D
      Dziękuję. ^.^

      Usuń
    2. Nie próbowałam, swoją przygodę z sushi zakończyłam na pierwszym razie, nawet nie pamiętam co dokładnie jadłam. haha Właśnie słyszałam, że do sushi ludzie przekonują się dopiero przy drugim/trzecim podejściu, przy czym u mnie jest ten problem, że akurat ten odłam kuchni azjatyckiej sos sojowy, wszystko co słone lub chrzanowate to znienawidzone przeze mnie smaki. Jestem też heretykiem, który woli makaron od ryżu. xD Więc ramen i inne zupki, czy wszystko z mięchem owszem, ale sushi nie. No i najpierw musiałabym zniwelować moje mdłości spowodowane samym zapachem, żebym chociaż mogła drugi raz sushi zakosztować. ^^

      Usuń
  2. Uwoh, tyle dobroci w Kielcach jak mnie tam nie ma!
    Sweterek *-* Też chcę.
    W ogóle ty studiujesz na ISP może?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz wpaść jeszcze przed końcem wysypu rabatów. ;_;
      Kocham go. <3 I w ten weekend, znowu sypnęli -30% na wszystko.
      Tak, na wzornictwie. ;3

      Usuń
    2. Następny kouhai do kolekcji XDD!

      Usuń
    3. Wheee. <3 Jestem czyimś kouhaiem~

      Usuń
  3. Nie jadłam jeszcze sushi, które byłoby złe XD. Byłam chyba w 4 różnych knajpkach i wszędzie jest bajeczne. No, i może trochę różni się cenami czasem. Mimo wszystko sushi jest drogie t.t ale cholernie smaczne...
    Fajny ten sweterek i zegarek *___* zgadzam się, że kojarzą się z Japonią!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie po pierwszym razie odrzuciło sushi z marynowaną rzodkwią, ale to dlatego, że nie byłam do tego przyzwyczajona. xD" Teraz wcinam wszystko. Szkoda, że nie jest tańsze to jadłabym je częściej. XD Ale wiadomo, że jak coś się je na co dzień to przestaje po dłuższym czasie smakować...
      Dziękuję. ^^

      Usuń
  4. Nie jest dobrze.
    Wszyscy jedli sushi, a ja nie.
    Jestem gorsza.
    Nie jest dobrze.
    Trzeba wstawać o piątej.
    Nie jest dobrze.
    Jesień mgłą się zaczyna.
    Nie jest dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :( kiedyś będziesz mieć jeszcze okazje. Jest sporo rzeczy, w których czuję się gorsza od innych, jeżeli to Cię chociaż trochę pociesza.

      Usuń
    2. Pocieszyć mnie w tej chwili jest ciężko.
      Nawet słońce będzie spać dłużej niż ja.
      Czemu świat jest zbyt mały i zbyt duży jednocześnie.
      No nie.

      Usuń
    3. Wspomniałaś, że nie lubisz ryżu w notce o omurice... Co powiesz na coś takiego: http://farm9.staticflickr.com/8169/7991439809_f050acd956_o.jpg ? Bez ryżu a wciąż zalicza się do sushi. ;3

      Nie wszystko wydaję się
      takie złe kiedy
      spojrzysz na to inaczej.

      Usuń
  5. Raz byłam w barze sushi, miło to wspominam, ale porcję zamówiliśmy przeogromną, bo to było moje pierwsze sushi i nie wiedziałam, że jest takie sycące xD Na szczęście zapakowali mi resztki i miałam śniadanie następnego dnia! No i miałam zabawny epizod, bo gdy próbowałam nauczyć mojego chłopaka jak jeść pałeczkami, miłej pani kelnerce się wydało, że to ja mam problem i zaproponowała szczypczyki xD
    Nie wiedziałam, że te kawałki trzeba jeść na raz, ja sashimi zawsze jem na dwie raty, żeby się delektować. No ale co mnie japońska kultura, jak wcinam przed kompem w pracy i zobaczy to najwyżej mój stuprocentowo polski szef.
    Zegarek słodki, gdybym lubiła koty, to by mi się pewnie spodobał. Chciałabym taki z prosiakiem!
    A co do zupek chińskich, zainspirowałaś mnie i ostatnio w Kuchniach Świata kupiłam jakąś egzotyczną, firmy Mama, tylko jeszcze jej nie spróbowałam xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, sushi jest takie niepozorne. XD Najlepsze jest to, że sushi następnego dnia po spędzeniu nocy w lodówce nie jest najgorsze. Chociaż słyszałam, że to średnio zdrowe jeżeli tam jest surowa ryba. ;_; no cóż.
      Haha, no to nie musisz się przejmować, ważne, żebyś się nie zadławiła i żeby było Ci wygodnie. :3
      Najlepsze jest to, że ja kotów nie lubię. xD Tylko mam słabość do gadżetów z nimi...
      Ooo, powiedz mi jaki smak i podziel się wrażeniami jak już skosztujesz. :D

      Usuń
    2. E, kilka godzin w chłodku to chyba nie aż tak strasznie niezdrowe? Ale tak, nie musi być świeżo przygotowane żeby smakować, co jest fajne, bo mogę sobie kupić czasem w pracy, jak panowie przynoszą zestawy :)
      ja prawdziwego prosiaka chyba bym też nie polubiła, śmierdzą i rosną takie grubaśne (nawet te mniejsze, ozdobne rasy) i podobno są ostro kapryśne.
      Zupka jest o smaku Mie Goreng i w sumie smakuje jak mie goreng, które niedawno jadłam, tylko jest trochę ostrzejsza. No ale ja jestem przewrażliwiona na ostre. No i takich klusek jeszcze nie spotkałam, dziwnie nasiąkają. No i aż cztery torebki z dodatkami, w tym taka z kilkoma ziarenkami kukurydzy, weird stuff. Słodkawej zupy jeszcze nie jadłam, naprawdę interesujące doświadczenie, ale chyba następnym razem wezmę jakiś bardziej tradycyjny smak :)

      Usuń
  6. Sushi to nie dla mnie. Nie lubię ryb, zresztą warzyw też nie. XD
    Ale fajnie by było kiedyś spróbować, więc może też się tam kiedyś wybiorę. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też za rybami czy warzywami nie przepadam ale dzięki sushi moje zdanie na ich temat znacznie się polepszyło. xD"

      Usuń

 

Zaprzyjaźnione strony

O mnie

Moje zdjęcie
Zbieram różniste różności od dziecka. Teraz jest czas na figurki made in Japan z pieczątką z Chin (a może na odwrót..?). Przygotujcie się na zrzędzenie, opinie, recenzje, szmery bajery oraz zdjęcia właściwie czegokolwiek co może mi wpaść w ręce i pachnie chociaż trochę Japonią i nie tylko, bo w sumie czy jest powód by NIE zrobić wpisu na temat małej moe przywieszki?