Nendoroid petit Asbel Lhant od Good Smile Company





 Wybaczcie, że przez tydzień tak cicho się tutaj zrobiło. Miałam zaplanowany wyjazd do znajomych na weekend i niezaplanowany wyjazd w sprawie projektu związanego z moją uczelnią. No i na dodatek trafiła mnie nagła zmiana pór roku. (wiecie, z 4 stopni nagle do 15 i nie wiadomo jak się ubrać bo w słońcu ciepło ale jak zacznie pizdzieć to już jest nieciekawie)



Tak jak obiecywałam, moja następna recenzja będzie dotyczyć figurki. Niestety nie jest to ta figurka, którą miałam poprzednio na myśli. Ale to nic nie szkodzi, w końcu co się odwlecze to nie uciecze.
W poniedziałek, późnym wieczorem kiedy wróciłam z Krakowa czekała na moim łóżku zgrabnie zabezpieczona koperta bąbelkowa. Wiedziałam co się w niej znajduje ale z rozpakowaniem zawartości musiałam poczekać do rana następnego dnia.



Jeżeli chodzi o sposób zapakowania wysyłki to nie mam do niego najmniejszych zastrzeżeń. Koperta bąbelkowa była dobrze zaklejona a sama zawartość była ochroniona dodatkowym, zaklejonym tekturowym pudełkiem. Dzięki temu właściwe pudełko z zamówioną przeze mnie figurką przyszło bez najmniejszego wgniecenia.





Ale do rzeczy, co zamówiłam? Figurkę Asbela Lhanta z gry Tales of Graces.  Figurka jest nendoroidem petit japońskiej firmy Good Smile Company, wydana pod koniec grudnia ubiegłego roku.
Ale zaraz zaraz… Skąd wiadomo, że to jest ta figurka? Przecież pudełko nie zdradza zawartości. I o to właśnie chodzi. Wcześniej wspomniany przeze mnie petitek pochodzi z serii ‘Tales of series’, gdzie GSC wydało 6 postaci z takich gier jak Tales of Vesperia, Tales of Graces i Tales of Xillia + dodatkową jedną postać. W jednym zbiorczym pudle zostało zapakowane 8 pudełek. Logika karze nam założyć, że w pudle znajdowały się wszystkie 6 zapowiedzianych postaci, jedna specjalna i jedna dodatkowa. Pewnie i tak było. Normalnie te pudełka są otwierane a mniejsze pudełeczka stoją na półce w sklepach i tak naprawdę kupujemy kota w worku licząc na to, że wylosujemy ulubioną postać.

Jednym sposobem na uniknięcie sytuacji, w której dostajemy niechcianą figurkę jest zamówienie całego pudełka, otworzenie wszystkich pudełeczek, zaadoptowanie tych postaci o które nam chodziło a reszcie znaleźć nowy dom. Tak zrobiła Alzhara, od której kupiłam Asbela.

Kiedy trzymałam w rękach pudełeczko nie mogłam uwierzyć, że było już otwarte. Ale w końcu widziałam zdjęcie wyciągniętej TEJ konkretnej figurki i sprzedawca wiedział co wysyła. To świadczy o tym, że Alzhara dopełniła wszelkich możliwych sposobów, żeby figurka doszła w stanie jak najmniej naruszonym no i żeby pudełeczko wyglądało reprezentacyjnie. I udało jej się.










Kiedy rozetniemy taśmę klejącą trzymającą górne wieczko, możemy już wyciągnąć naszą figurkę. Asbel tak jak i inne nendoroidy petity(poza tymi sprzedawanymi w specjalnych zestawach), pakowane są w folię ze zgrzewanymi przedziałkami, oddzielającymi konkretne części figurki. Dodatkowo ważniejsze punkty łączenia zostały zabezpieczone dodatkowymi folijkami. Tak na wypadek jakbyśmy nie chcieli naszej figurki porysowanej przez farbę z innej części. A żeby to było mało, ta cała folijka z zawartością została zabezpieczona folią bąbelkową, żeby nic w pudełku się nie telepało.








Pod względem pakowanie GSC nie zawodzi. Jak jest z figurką?

Na pierwszy rzut oka, wszystko wydaje się ok. Twarz jest czysta, bez zabrudzeń czy rozlanej farby. Większość stroju jest również pomalowana dokładnie. Niestety, jako, że to jest figurka o niższej jakości wykonania niż taki nendoroid czy statuetka, nie wszystko zostało naniesione jak należy.  Jeden z seledynowych rękawów Asbela nie został naniesiony dokładnie. Mamy rozlaną farbę, dodatkową plamę i syfek. Niby nie jest to wielki problem ale szkoda, bo akurat to jest pierwsze co rzuca się w oczy kiedy patrzymy na figurkę od przodu. Natomiast wzory na jego ubraniu zostały naniesione nienagannie. To tyle jeżeli chodzi o malowanie.



Co z rzeźbą?

I tutaj ono nie zawodzi. Jak na tak małą figurkę to jest ona dokładnie odlana i wszystko do siebie pasuje. Katanę wsuniemy bez większych problemów ale ustawienie jej w sposób identyczny jak na zdjęciu jest dość trudne. Bo jak jedna z jego rąk trzymać ją będzie mocno, tak druga, teoretycznie wyciągająca miecz, może wyglądać dziwnie, tzn nie stykać się z rękojeścią. Ale to są już sprawy kosmetyczne.





Nie wiem czy to wina naniesienia zbyt nisko oczu czy zmienionej rzeźby grzywki, ale gotowy produkt pod tym względem różni się od prototypu. Tak ja na zdjęciu od producenta grzywka nachodzi niemal na jego oczy tak tutaj między jego pasmami świeci więcej skóry niż to było zaplanowane. Nie przeszkadza mi to zbytnio no ale jednak zwróciłam na to uwagę.







Jak ma się sprawa z podstawką?

Ktokolwiek miał kiedyś do czynienia z podstawkami od nendoroidów petit doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak zdradzieckie są te małe kawałki przeźroczystego plastiku. Albo podpórka nie chce wejść do podstawki czy też do pleców figurki to albo jest wręcz za luźna. Wspominałam już, że jest to wyjątkowo delikatny plastik? Odpukać, ja jeszcze nie złamałam ani jednej podstawki ale znam takie przypadki. Natomiast najczęściej dziura na plecach postaci jest zbyt luźna co utrudnia postawienie figurki na półce tak, żeby zaraz się nie wywróciła. W tym przypadku miałam problemy z wepchnięciem podpórki do podstawki ale na szczęście obeszło się bez ofiar. Jak na podstawkę do petitka to działa praktycznie bez zarzutu. Trzyma postać tak jak powinna, a Asbel nie odpada po zmianie miejsca.

Koniec końców jestem z nowego nabytku bardzo zadowolona. Cieszę się, że skompletowałam dwójkę z Tales of Graces, jednej z moich ulubionych gier. Jednak miejsce Asbela jest przy Sophie. Mam taką cichą nadzieje, że to nie pierwsze i ostatnie figurki z tej właśnie gry.

A właśnie, zapomniałam powiedzieć coś o grze czy świecie skąd postać pochodzi… Nie chciałabym spoilerować, więc podlinkuję tutaj angielski opening do gry. Dodam w skrócie, że gra jest typowym japońskim rpg’iem a fabuła jak zwykle dotyczy ratowania świata i przyjaźni. W sumie to tyle ile powinniście wiedzieć. Pozostaje mi tylko gorąco zachęcić do wypróbowania gry i zapoznania się z serią Tales of. Notabene, anglojęzyczna wersja Tales of Xillia ma się ukazać już na początku Sierpnia tego roku! Kto cieszy się wraz ze mną?



Informacje o produkcie:

Postać: Asbel Lhant
Seria: Tales of Graces
Producent: Good Smile Company
Typ figurki: Nendoroid petit
Wielkość: 65 mm
Zakupione: od Alzhara
Cena: 476 jenów, ja zapłaciłam 30 zł
Data wydania: 25.12.2012

Oceny:

Rzeźba: 9/10
Malowanie: 8/10
Radocha: 10/10


No i bonus:

A to co?

...?

...?!

Zgadnijcie, która figurka będzie następna do zrecenzowania?

+ Mała zajawka tego co pojawi się kiedyś w recenzjach:

SOON.




6 komentarze:

  1. hej. dla mnie zdjecie 23 wyglada jak porownanie bootlega z oryginalem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, zdjęcia powychodziły mi tragicznie (mam nauczkę, żeby wieczorem przy złym oświetleniu nic nie fotografować), w przyszłości poprawię bo figurka nie jest taka zła. ;) Dziękuję za komentarz~!

      Usuń
  2. Alz - profesjonalna pakowaczka XD
    Ja się upieram przy Flandre :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, byłam mile zaskoczona. Na pewno jeszcze coś od niej kupię. :3
      Strasznie bym chciała już dać jej reckę ale zdjęć nie mam. :C Tekst napisałam ale czekam na dobrą okazję, żeby wyjść na dwór z aparatem i trochę zaszaleć. Jakbyś była chętna zobaczyć ją na żywo to daj znać. XD"

      Usuń
    2. Oczywiście, że jestem chętna :D

      Usuń
    3. To daj mi znać na Tsuki-Board (PM plz) kiedy byś była wolna. :D

      Usuń

 

Zaprzyjaźnione strony

O mnie

Moje zdjęcie
Zbieram różniste różności od dziecka. Teraz jest czas na figurki made in Japan z pieczątką z Chin (a może na odwrót..?). Przygotujcie się na zrzędzenie, opinie, recenzje, szmery bajery oraz zdjęcia właściwie czegokolwiek co może mi wpaść w ręce i pachnie chociaż trochę Japonią i nie tylko, bo w sumie czy jest powód by NIE zrobić wpisu na temat małej moe przywieszki?