Nendoroid Flandre Scarlet od Good Smile Company


­­
Drugi wpis o figurce padł na nendoroida Flandre Scarlet, szóstą figurkę z Touhou Project wydaną przez Good Smile Company. Do dziś uważana za jednego z lepszych i słodszych nendoroidów czy totalny must-have roku 2011.

Śledziłam losy tego nendoroida od czasu pojawienia się jego niepomalowanego prototypu na letnim WonFesie w 2010 roku do momentu otrzymania go pocztą. Jako, że Flandre jest jedną z moich ulubionych postaci z uniwersum Touhou Project (seria gier typu danmaku wykonywana przez jedną osobę, wydawana podczas trwania Comicetu), niemalże natychmiast chciałam ją mieć. Tutaj zaczęły się schody. Kilka lat temu kiedy zaczynałam hobby kolekcjonera figurek, kupowałam je kiedy były już na stanie w AmiAmi czy na stoiskach konwentowych od zaufanych sprzedawców. Nigdy wcześniej nie składałam pre-orderu. Wiecie, czasem nie jesteście pewni czy starczy wam kasy albo czy coś niespodziewanego Wam wpadnie. Z anulowaniem zamówienia zawsze towarzyszy stres, zwłaszcza z obcokrajowego sklepu. No i w ten sposób nie złożyłam zamówienia na nendoroida kiedy był już dostępny w sklepie Otacute.



Dopiero bliżej premiery doszłam do wniosku, że będzie mnie na Flancie stać no i, że ją chcę. Niestety, była wszędzie wyprzedana a status figurki ekskluzywnej (niczym na kartki dla wtajemniczonych) wcale mi w tym nie pomagał. Gdyby nie to, że jedna z osób na Tsuki Board chciała oddać swój pre-order na nią to chyba musiałabym czekać do jej ponownego wydania dopiero rok później. Tym sposobem po uregulowaniu kilku formalności figurka była już w drodze.

Może opowiem o moich przygodach z Otacute. Do czasu był to jeden z niewielu sklepów oferujących ekskluzywne figurki za całkiem niedużą dopłatą. Teraz już mają ceny nieco wyższe ale nadal wychodzi imo taniej niż zamawianie pojedynczej figurki ze sklepu GSC, płacenie 2k za EMS i liczenie się z tym, że do figurki dowalą cło. Paczka doszła kilka dni po moich urodzinach, zapakowana w niewiele większe pudełko, otulone pomiętym kartonem z jakąś gratisową kartą. Oczywiście zamawiałam SAL reg dzięki czemu koszt wysyłki nie był zbyt wysoki a paczka uniknęła pazernych oczu warszawskich celników. No i szła do mnie w okolicach 10 dni.

Co sprawia, że nendoroid Flandre Scarlet jest wyjątkowy? Właściwie to dzięki dizajnowi postaci, a mówiąc szczegółowo – jej skrzydełkom. Małe, tęczowe kryształki wiszące na cienkich niczym gałęzie skrzydłach grają tutaj pierwsze skrzypce. Widziałam wiele cudaków na oczy, ale nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim.



Flandre Scarlet jest młodszą z sióstr Scarlet i jej istnienie jest zatajone przed resztą świata. Ma około 495 lat chociaż jej ciało na oko ma nie więcej niż 10.  Ponieważ pochodzi z potężnego rodu wampirów, sama również dysponuje potężną mocą. Jednakże nie ma stabilnej psychiki dlatego nie jednokrotnie jej siła wymykała się spoza kontroli i to dlatego ma zakaz opuszczania Szkarłatnej Rezydencji i żyje z dala od ludzi.

Sprawdźmy punkty moe:
  •          495 letnia loli
  •          Jest wampirem
  •          Jest miła ale jest niestabilna emocjonalnie
  •          Robi z ludzi mokre plamy
  •          Ma urocze skrzydełka

Więcej pytań nie mam.




Przejdźmy do samej figurki. Siedziała w dość zgrabnym kolorowym pudełku z przeźroczystym plastikiem, żeby było lepiej ją widać. Po wyciągnięciu z opakowania i odklejeniu zabezpieczeń możemy zobaczyć resztę części i dodatków do niej.


W skład normalnych części możemy zaliczyć okrągłą podstawkę z górną częścią umożliwiającą stabilne położenie figurki. Wymienne twarze oraz kilka wymiennych rąk.
Z tych niestandardowych należy wymienić jej broń – legendarną laskę Lævateinn prosto z nordyckiej mitologii. Także jej podstawka pomimo zwykłego kształtu, charakterystycznego dla starszych nendoroidów posiadała specjalny nadruk, specyficzny dla serii nendoroidów z Touhou.



W skład zestawu wchodzą dwie dodatkowe wymienne twarze poza standardową: radośnie uśmiechającą się i tą już nieco mniej radośnie. Dwie dodatkowe ręce z miniaturowymi pazurkami (<3) oraz dodatkowa dłoń w którą można wsunąć wcześniej wspomnianą broń. Dodatki są może i skromne a ilość póz w których możemy przedstawić postać ograniczona, ale to zupełnie nie przeszkadza w cieszeniu się nią.














Olbrzymią przy jej proporcjach czapkę można zdjąć a spódnica składa się tak naprawdę z dwóch osobnych elementów przez co możemy pokazać Flandre w nowych wariacjach. Na dodatkową uwagę zasługuje jej bielizna. Jak w wypadku innych nendoroidów, panie posiadają majteczki w różnych kolorach i wzorach tak tutaj mamy białe pantalony.






Na tym różnice między nią a resztą nendoroidów się kończą. Przy zmienianiu jej elementów na szczególną uwagę zasługują bolce przy wymiennych twarzach (ja już jeden złamałam w moim pierwszym nendoroidzie, RIP Azusa), skrzydełka oraz laska. Te ostatnie są wykonane z delikatnego, podatnego na złamania plastiku. Poza tym figurka jest naprawdę stabilna, nie posiada luźnych elementów (poza czapką, która leży na głowie tak po prostu i przy każdym ruchu wybiera wolność), malowanie jest bardzo dokładne. Nie znalazłam syfków ani otarć, które mogą wystąpić przy figurkach tego typu. Dopiero przy robieniu zdjęć zauważyłam łączenia na jej rękach oraz grzywce. Z normalnej odległości tego nie widać dlatego postanowiłam przymrużyć na to oko przy wystawianiu ocen.







Na minus zasługuje jej podstawka. Pomimo, że starsze nendoroidy miały podstawki, które nie ingerowały w kształt głównej figurki (czytaj nie zmuszały figurki do posiadania dziury w plecach) nie oznacza to, że były lepsze. Taki typ podstawki nie pozwala na szaleństwo. Ot można bolec unieść bardziej w górę albo na boki. Nie można robić tego z przesadą bo najzwyczajniej w świecie ciężar figurki przeważy a podstawka omsknie się w drugą stronę (fizyka się kłania).








...?

Przytulisz?

<3

W sumie tyle mam do powiedzenia na jej temat. Jeżeli czegoś nie powiedziałam to mam nadzieje, że zrobią to zdjęcia, które wykonałam specjalnie na potrzeby tej recenzji. Tutaj bardzo chciałabym podziękować Mao za pomoc w robieniu zdjęć oraz za cenne uwagi. Mam nadzieje, że to nie ostatni raz kiedy wspólnie udałyśmy się na małą sesję w plenerze.











Informacje o produkcie:

Postać: Flandre Scarlet
Seria: Touhou Project
Producent: Good Smile Company
Typ figurki: Nendoroid
Numer modelu: 136
Zakupione w: Otacute.com
Cena: 2857 jenów, ja zapłaciłam około 180 zł za nią + wysyłkę do mnie
Data wydania: 27.01.2011, release 16.08.2012



Oceny:

Rzeźba: 10/10
Malowanie: 10/10
Podstawka: 7/10
Dodatki: 9/10
Radocha: 10/10



5 komentarze:

  1. Dzięki za szybkie Lore. Jak na prawie 500 to ona się naprawde ŚWIETNIE TRZYMA.
    Nie mogę się doczekać dorwania jej w swoje łapki, jestem ciekawa czy to będzie ctr+c, ctr+v wykonane przez GSC czy też coś pokombinowali.
    Btw. nie ma za co :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie? Zero zmarszczek czy coś. Tam to dopiero mają dobre konserwanty. A my narzekamy na Ecośtam.
      Myślę, że powinno być ok. Release wyszedł przed cyrkiem w Chinach chociaż moja Sanae (też Toho) jest z drugiego releasu i miała błędy w malowaniu w pewnym miejscu. No ale to jest loteria, nie przewidzisz. D:
      Yay~ To ja czekam na Twoje porównanie i Alzhary na temat Xiao Mei. :D

      Usuń
    2. Z braku czasu Alz, trzeba będzie poczekać :/

      Usuń
  2. PRAGNĘ JEJ ZE WSZYSTKICH SIŁ, JAK TYLKO SIĘ DA ;___;.
    Jako, że Flandre to moje ulubione dziewczę z Touhou, muszę jakkolwiek zdobyć tego nendka. Jest cudowna, prześliczna, bezbłędna. (Miałam ją już w swoich łapkach u koleżanki. Był plan, żeby zabrać, uciec, zabunkrować się i nie dawać oznak życia... Ale wydaje mi się, że nie jestem aż tak okrutna c:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś Ci się uda. ;n;
      -chowa Flandre w ciemnej piwnicy i tworzy zakrzywienie czasoprzestrzeni dookoła bloku- 8DD Tak na wszelki wypadek...
      Moja ma drobne błędy ale jestem w stanie to wybaczyć bo na pierwszy rzut oka ich nie widać. Te skrzydełka mogłabym jeść jak landrynki. ;A;

      Usuń

 

Zaprzyjaźnione strony

O mnie

Moje zdjęcie
Zbieram różniste różności od dziecka. Teraz jest czas na figurki made in Japan z pieczątką z Chin (a może na odwrót..?). Przygotujcie się na zrzędzenie, opinie, recenzje, szmery bajery oraz zdjęcia właściwie czegokolwiek co może mi wpaść w ręce i pachnie chociaż trochę Japonią i nie tylko, bo w sumie czy jest powód by NIE zrobić wpisu na temat małej moe przywieszki?