Jjyajangmyeon 자장면

Witajcie. Moja walka z lenistwem i przeciwnościami losu wciąż się toczy. Nie jest ona widowiskowa bo sprowadza się do przewracania na drugi bok, prokrastynacji oraz próbie napisania czegoś sensownego, w rytmie, nałożonego przez siebie wcześniej grafika. Niestety, efekty pomimo szczerych chęci, nie są zadowalające. Żeby jednak notka nie zmieniła się w zwierzenia NEETa ze swoim psychoterapeutą, przejdźmy do tematu. Dawno nie było gotowania i chociaż nie jest to zupa ani coś słodkiego, ani nawet nic japońskiego, na wzmiankę zdecydowanie zasługuje. Oto jjyajangmyeon, jajangmyeon czy też chajangmyon.

Jest to danie o dość kłopotliwej nazwie, wymowie oraz sposobie zapisu. Ponieważ nazwa pochodzi z chińskiego i jest dostosowana do koreańskiej wymowy, zachodzą pewne nieścisłości nad, którymi wolałabym się w tej notatce nie pochylać. Nie jestem specem od chińskiego ani od koreańskiego. Zaciekawionych odsyłam do informacji na wikipedii.

Nasz drogi jjyajangyeon (자장), ma chińskie korzenie (pierwowzór tej potrawy nazywa się: zhajiangmian) oraz składa się z nazw dwóch rzeczy: pasty z czarnej fasoli chunjang/jjyajang oraz makaronu (myeon). Czyli inaczej mówiąc, jest to danie z makaronu z sosem z czarnej fasoli. Właściwie to nie do końca czarnej, bo pasta robiona jest z ziaren soi, które obrabia się i łączy z karmelem, dlatego produkt końcowy ma ciemno brązową barwę. Do samej czarnej fasoli jest jej jednakże dość daleko.


Jeżeli nie jesteście przyzwyczajeni  do takich frykasów, pewnie ciężko jest Wam zrozumieć dlaczego z fasoli można zrobić pastę o szerokim zastosowaniu. Bierze się to głównie z tego, że w Polsce, nie mamy wpisanych wielu potraw z użyciem fasoli. Owszem, jemy fasolę strączkową, fasolę białą lub czerwoną z puszki, którą dodajemy do sałatek, czasem zjemy zupę fasolową no i najpopularniejszą ze wszystkich dań z użyciem fasoli: fasolę po bretońsku. Przetworzenie fasoli do uzyskania z niej słodkiego nadzienia lub karmelizowanej pasty po prostu jest nam obce, za to w Azji jest to coś zwyczajnego. Ba, tam nawet z bobu potrafią wyczarować deser.

Aby wpis nie ograniczył się do wywodu na temat deficytu fasoli oraz warzyw strączkowych w naszej diecie, zręcznie przejdę do wymienienia wszystkich składników. Przepis opracowałam na podstawie informacji z portalu Eat your Kimchi.


Na około 3-4 porcje będziemy potrzebować:
  • 3 łyżki oleju
  • 3 łyżki pasty chunjang lub 100g
  • 3-4 porcje makaronu (może być spaghetti, chyba, że najdziecie świeży makaron udon lub sutamyeon)
  • 300g mielonego mięsa (preferowane wieprzowe)
  • 2 duże liście kapusty
  • 1 dużą cebule
  • 1 ząbek czosnku
  • kawałek korzenia imbiru
  • 1 czubata łyżka cukru
  • 1 łyżeczka sosu ostrygowego
  • 1 łyżka skrobi
  • 1 jajko sadzone
  • ¼ ogórka

Standardowo nastawiamy wodę w garnku na makaron, solimy ją. Kiedy wrze to wrzucamy makaron i gotujemy wedle zaleceń producenta. W miedzy czasie kroimy cebulę w kostkę, czosnek w drobne plasterki a kawałek imbiru ścieramy na tarce. Kapustę tniemy na kilku centymetrowe prostokąty.



W mniejszej patelni rozgrzewamy olej/oliwę i wrzucamy naszą pastę z czarnej fasoli. Smażymy na małym ogniu, mieszając od czasu do czasu. Kiedy zacznie pachnieć bardzo intensywnie, wręcz czekoladowo, ściągamy z ognia i wylewamy zbędny olej. Dla osób dbających o linię – to nie jest przepis dla Was. Chociaż większość oleju po smażeniu nie łączy się z pastą, to i tak przekroczymy dzienny limit na tłuszcz. No i odradzam smażenie na oszczędnej ilości. Robimy to dlatego aby pozbyć się gorzkiego posmaku.



Przelewamy nieco zużytego oleju do innej patelni, rozgrzewamy i wrzucamy czosnek. Kiedy zacznie nam pachnieć – dodajemy mięso, cebulę oraz imbir. Rozdrabniamy wszystko szpatułką bądź tez tłuczkiem do ziemniaków i smażymy na średnim ogniu. Przyprawiamy pieprzem według uznania oraz podsmażamy do 
uzyskania brązowego koloru.


Dodajemy później kapustę i smażymy przez chwilkę. Dodajmy podsmażoną pastę i dokładnie mieszamy, tak aby każdy kawałek był nim pokryty.


Wlewamy 400 ml lub 450 ml wody, w zależności ile warzyw dodaliśmy (im więcej warzyw = mniej wody), możemy dodać 1/3 kostki bulionowej, ale nie przesadzajmy. Pasta z czarnej fasoli jest dość słona. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy przez moment.


Dodajemy cukier i sos ostrygowy, mieszamy. Gotujemy na małym ogniu przez 10 minut. Im bardziej zredukujemy sos, tym bardziej będzie słony i intensywny w smaku. Możemy spróbować go po 7 minutach i zobaczyć, czy taki smak nam pasuje.



W wolnej miseczce rozrabiamy łyżkę skrobi, na półtora łyżki wody. Mieszając, dodajemy do naszego sosu. Wyłączamy ogień i intensywnie mieszamy. Voila, nasze danie jest gotowe. Pozostaje nam tylko wyłożyć makaron do miseczek, dodać po porcji sosu oraz udekorować wedle uznania.








Zazwyczaj dodaję pociętego ogórka oraz jajko sadzone. Całość mieszamy pałeczkami i wsuwamy.
Jeżeli chcecie wiedzieć jak to w ogóle smakuje, to raczej trudno będzie mi opisać smak tego dania. Przez cały czas kiedy mam okazję jeść jjyajangmyeon, myślę o nim jak o koreańskim spaghetti. Tylko brakuje sera i sosu pomidorowego. Pasta chunjang sama nie ma jakiegoś określonego smaku. Dlatego doprawia się ja cukrem i sosem ostrygowym w celu ‘podkręcenia’ jej aromatu. Jest to zdecydowanie taki typ potrawy, do której po prostu trzeba przywyknąć lub wyrobić sobie do niej smak.

Żółtko mi się klapło. ;_;



Sos spokojnie można podgrzać następnego dnia i zjeść – będzie smakować równie fajnie. Nawet po dwóch dniach. Daje to potrawie spora przewagę, zwłaszcza kiedy nie lubimy codziennie gotować czegoś nowego. Makaron też możemy ‘odświeżyć’ gotując w ciepłej wodzie i dodać od razu do sosu. Pomysłów jest wiele.
Jeżeli jjyajangmyeon nadal Was nie przekonuje, to wspomnę, że jest prawdopodobnie najczęściej jedzonym daniem w Korei Południowej. Gości w każdym menu lokalu z jedzeniem na telefon i nie tylko, a przede wszystkim jest dość tani. 

Obligatoryjne zdjęcie dowodu na to, że zjadłam wszystko.
Wokół niego krąży kilka zwyczajów: słyszałam, że po przeprowadzce do nowego miejsca, je się jjyajangmyeon. A ponieważ Korea jest również krajem, który dobrze podłapuje wszystkie komercyjne święta, dwa miesiące po 14 lutego, czyli Walentynkach, a miesiąc po White Day, przypada dzień singla, inaczej Black Day. Co ma dzień singla do sosu z czarnej fasoli? Niepisaną regułą jest umawianie się singli po to aby wspólnie zjeść owe danie i popłakać nad swoim smutnym, samotnym życiem. Ponieważ w moim życiu prywatnym nic się nie zmieniło – stwierdziłam, że nie będzie lepszego dnia na dodanie tego przepisu jak właśnie 14 kwietnia. Single łączcie się~!


Czas przygotowania potrawy: 30 min
Egzotyczne składniki:  pasta z czarnej fasoli chunjang, sos ostrygowy
Koszt jednej porcji: około 3-4 zł*

*Zakładając, że nie liczymy całkowitego kosztu kupienia produktów tylko sumę od ilości użycia w przepisie.


Notka o konkursie będzie następna, po drodze mam zaczętych kilka recenzji, które jak tylko dokończę pisać to wstawię. Bardzo przepraszam, że musicie tyle czekać. ;_;

39 komentarze:

  1. Trzymanie się wyznaczonego grafiku... hah...tak, też sobie kiedyś poprzysiągłem (oh, oh, ale to wzniośle brzmi) że co 2 dni nowy tekst na bloga będę wrzucał. Niestety rzeczywistość taka idealna nie jest i studia mi za dużo czasu na pisanie zżerają. Bywa

    >Dzień singla
    Czo to za czarnoksięstwo, pierwszy raz o tym słyszę

    Danie wygląda całkiem przyjemnie i na studencką kieszeń mi też wygląda, więc może spróbuję~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety. Jakbyś się z tego utrzymywał to może jeszcze... Niestety prowadzenie bloga, którego posty nie są pisane w 10 minut, jest nieco ciężko. :/

      Welp, nazywa się to fachowo black day, ale na jedno wychodzi. Też o tym nie wiedziałam dopóki nie pooglądałam filmików o jjyajangmyeon.

      Najdroższe z tego wszystkiego to mięso i pasta, ale z 1/5 słoiczka wychodzi około 3 porcje, więc nie jest w sumie tak źle. Polecam~

      Usuń
  2. 14 kwietnia, dzień Singla XD. O, matko.
    Chętnie bym zjadła cuś takiego! Tym bardziej, że zawsze ciekawiła mnie słodka fasola Japońców. Zawsze się zastanawiałam jak smakują lody z fasolą D: i ciastka z fasolą! tyle się ich naoglądałam!
    Jakby moja nauczycielka zobaczyła, że używasz drugi raz tego samego oleju, to nie wiem co by ci zrobiła XD. Cały czas nam powtarza, że wydziela się z niego akroleina, że rakotwórcze i inne. Się przejmować.
    Podziel się ze mną daniem C:

    OdpowiedzUsuń
  3. uhhhhh nie wyglada zbyt smacznie, i'm sorry xD nie zjadłabym tego bo ma za duzo składników których nie lubię, ale podoba mi się idea świętowania dnia forever alone!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten dzien singla i jego obchodzenie mnie rozwalilo XDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż wezmę i coś ugotuję.
    Wow.
    Głodna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląda smakowicie i chętnie spróbuję zrobić, tylko gdzie taką pastę z czarnej fasoli można by kupić? :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak sobie rozmyslalam o slodkiej fasoli przez twoja notke i nagle moj Arus mnie uswiadomil ze juz ja kiedys jadlam. To bylo mochi! I bardzo mi smakowalo *-* moze kiedyd mochi zrobisz XD?!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak przepysznie i cudownie wygląda *o*

    OdpowiedzUsuń
  9. ejj ładne to, jadłabym! Ale wolałabym żebyś to Ty mi przyrządziłą to cudo xD jestem zbyt zjebana kulinarnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dzięki, nie ma problemu. Mogę przyjechać i upichcić. XD ale serio ten przepis nie jest trudny, dałabyś radę.

      Usuń
  10. Ale to wszystko fajne wygląda. *.* Aż się głodna zrobiłam. XD Obserwuję Twojego bloga. ^^ Ogólnie naprawdę bardzo fajny blog.

    Zapraszam na rozdanie do mnie

    itscutebubbles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Za rok zrobię sobie te danie - Jeśli nadal będę singlem, a coś czuję że tak będzie :D
    Fajnie, jutro będę kontynuować czytanie bloga ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Chociaż nigdy nie próbowałam bawić się w azjatycką kuchnię we własnym domu, to strasznie jara mnie oglądanie tych przepisów i potraw w internecie. Wygląda smakowicie!
    ♀ blog

    OdpowiedzUsuń
  13. Mhm
    Mhm
    Mhm
    MHM
    *zrobię*
    Mhm
    Mhm
    Mięso D:
    I po ptokach :v

    Ale jakby troche się pobawić i zamiast mięsa użyć coś roślinnego *nie sie jeszcze co* to chętnie bym spróbowała. Lubię słodką fasolę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz użyć cukinii i marchewki. Cukinię pokrój w grubą kosteczkę, marchewkę też i podsmaż je tak, jakby to było mięso. ;3 Pasta chunjang nie jest niestety zbyt słodka, jest neutralna.

      Usuń
    2. A szkoda, chociaż jak neutralna to fajnie "przegryza" resztę smaków.
      Hmm.. Nawet nawet, dobrze kombinujesz :3

      Usuń
  14. OMG, az sie zrobilam glodna D:
    ----
    l0ng0n.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. "nawet z bobu potrafią wyczarować deser"... hmm, kuchnia japońska jest wprost magiczna! :)
    zapraszam do mnie: bajeczne-inspiracje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Ech... Chciałabym kiedyś czegoś takiego spróbować...
    Wiem, że trochę pytanie nie dotyczące całego wpisu, ale nie wiedziałam jak inaczej się skontaktować... Zamawiałaś może jakąś figurkę z oficjalnego sklepu GSC? Jak to się wszystko odbywa? I czy to pre-order? Bo chciałabym zamówić figmę Hibiki Gahanę... Zazwyczaj zamawiałam z eBaya, ale na ich stronce jest tak tanio, a na EBayu to zawsze ceny zawyżają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie zamawiaj z eBaya, tam się roi od podróbek a ceny mają mega zawyżone. Odradzam też zamawianie z oficjalnego sklepu GSC, bo po pierwsze płacisz za pełną cenę i bardzo drogą wysyłkę, po drugie, prawie na pewno zapłacisz podatek. Polecam sklepu typu amiami.com, hobby link japan czy biginjapan. Każda paczka z GSC, w której brałam udział była clona/ovatowana no i jak się nie ma karty kredytowej to dość ciężko. Niby można płacić paypalem ale nie próbowałam. Nawet na Yattcie mogłabyś zamówić, chociaż ich ceny za figmy są niedopuszczalne imo. I wszystko co sprzedają w sklepie GSC to pre-ordery, czyli zamawiasz zanim figurka wyjdzie i płacisz kiedy będzie dostępna do wysyłki.

      Usuń
    2. Dzięki za odpowiedź ;)
      Właśnie kiedyś chciałam zamówić figurkę z AmiAmi, ale to jakieś strasznie zagmatwane było. Coś, że wysyłają Ci email, potem dopiero wpłacasz pieniądze - poza tym, czy można zapłacić przez PayPal?
      Mam dwie figurki z eBaya. Wszystkie zostały kupione od sprzedawców z dobrą bądź bardzo dobrą opinią klientów.
      Co do AmiAmi jeszcze - jak się odbywa zakup?

      Usuń
    3. Nie ma sprawy. ;3
      Płacisz tam dopiero kiedy figurkę mają na stanie i wyślą Ci maila z podliczonymi kosztami wysyłki i w ogóle. Jeżeli to pre-order to zazwyczaj masz podane, w którym miesiącu możesz się spodziewać. Jeśli produkt jest na stanie, to maila otrzymasz następnego dnia. Przy składaniu zamówienia możesz wybrać jakim sposobem chcesz płacić. Cały czas korzystam z Paypala. ;3
      No chyba, że tak ale cenowo pewnie było słabo. :C
      Rejestrujesz się, składasz zamówienie, czekasz na maila, kiedy produkt jest na stanie to płacisz, następnego dnia Ci wysyłają i tyle. W sumie jeszcze nigdy nie miałam z nimi problemu.

      Usuń
    4. Warto spróbować, z tego, co tutaj słyszę ;) Może faktycznie nie będzie tak źle.
      Z tymi kosztami to faktycznie krucho - kupiłam figmę za 211 złotych, żeby potem znaleźć ją za ok. 135 złotych z przesyłką...
      A właśnie, jaką przesyłkę najlepiej wybrać, żeby nie była oclona? I jak to się wybiera? Przy składaniu zamówienia?

      Usuń
    5. O kurcze, wybacz, że nie odpisałam, na śmierć zapomniałam. >_<"
      Przy składaniu zamówienia się wybiera, ale potem jak dojdzie mail z prośbą o zapłatę, to możesz sobie zmienić przy opłacaniu zamówienia. Ja używam Air Small Packet, bo jest ubezpieczony i szybko idzie. EMS prawie zawsze, niezależnie od wartości clą. I na dodatek odliczają vat od ceny towaru I WYSYŁKI. SAL small packet jest najtańszy, ale jest nieubezpieczony, dlatego nie wiesz co się z paczką dzieje i może tak się zdarzyć, że zginie. :C A to czy paczkę złapią to zależy od humoru celnika, jak i urzędu celnemu pod który podlegasz.

      Usuń
    6. Nic się nie stało ;) Dopiero wczoraj figurka pojawiła się na stronie jako pre-order, a i na PayPalu nie mam jeszcze wystarczającej kwoty.
      Mam jeszcze jedno pytanie: przesyłka kosztuje różnie w zależności od ciężaru paczki, tak? I ile takie pudełko z figmą może ważyć w takim wypadku? Poniżej kilograma pewnie? Oni już to wszystko podliczą, a mnie pozostaje tylko zapłacić?
      (i zrobiło się kilka pytań...)
      Jak się mam dowiedzieć, że oclili mi paczkę? I wtedy im się płaci określoną kwotę?

      Usuń
    7. Tak. Ważyć nie wiem, ale cenowo dla Air Small Packet wynosi od 1200 do 1600 jen. Dokładnie tak, dlatego płacisz dopiero kiedy produkt mają na stanie, żeby wyliczyli Ci koszta wysyłki. :)
      Nie wiem jak jest w innych urzędach, ale Warszawa zawsze wysyła mi papierek, w którym proszą abym wysłała im fakturę ze sklepu, wyciąg z konta + skan dowodu osobistego. (robię printscreen z faktury na amiami gdzie mam nazwę towaru, cenę za towar + wysyłkę i printscreen z paypala z płatnością). Na awizie, które otrzymasz powinna być napisana kwota do zapłaty, zazwyczaj jest to 23% od wartości towaru + 4,50 haraczu dla celnika.

      Usuń
    8. Dzieki wielkie za pomoc! Już raczej nie mam więcej pytań ;D Teraz tylko pozostaje zamówić figurkę :)

      Usuń
    9. Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość. ;3 Mam w planach dodać poradnik jak ogarniać zamówienia internetowe + jak zapłacić vat/cło. Daj znać jak dostaniesz figurkę~

      Usuń
  17. Oczywiście, że się pochwalę nową figmą ^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Do SUMIRE BUDYŃ:
    Proponuję użyć kotletów sojowych. Mają identyczny smak jak naturalne mięso. Wiem, że takie kotlety to 90 procent chemii, ale w smaku naprawdę trudno znaleźć różnicę.

    Do Ciebie:
    Na fotografiach całość prezentuje się całkiem przyjemnie... ale w rzeczywistości raczej bym się na takie danie nie skusiła. Kwestia kulinarnego gustu.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. A właśnie, co do AmiAmi jeszcze - mam wpisać polskie znaki, przy podawaniu adresu, czy nie? Bo zastanawiam się nad jeszcze inną figurką, tyle cudowności, a tak mało kasy... ;-;

    OdpowiedzUsuń
  20. Zjadłam właśnie jakąś sprowadzaną zupkę z piotra i pawła, firmy Nisshin, i tak zaczęłam myśleć o Tobie i tęsknię za blogaskiem :<

    OdpowiedzUsuń
  21. Zawsze chciałam coś takiego ugotować, jednak na razie konczy sie na doskonaleniu sztuki przyrządzania ramenu i kumchi ;_; Piekne!

    OdpowiedzUsuń

 

Zaprzyjaźnione strony

O mnie

Moje zdjęcie
Zbieram różniste różności od dziecka. Teraz jest czas na figurki made in Japan z pieczątką z Chin (a może na odwrót..?). Przygotujcie się na zrzędzenie, opinie, recenzje, szmery bajery oraz zdjęcia właściwie czegokolwiek co może mi wpaść w ręce i pachnie chociaż trochę Japonią i nie tylko, bo w sumie czy jest powód by NIE zrobić wpisu na temat małej moe przywieszki?