Witajcie w drugim już wpisie z cyklu ‘kucharzenia po
japońsku’. Tym razem zrobimy coś pozornie bardziej skomplikowanego niż
poprzednio. Katsu kare, zapraszamy.
Jak przygotować dobre curry? To pytanie zadawał sobie
Sebastian w Kuroshitsuji i za pewne nie tylko on. Nie ma jednego przepisu na
nie. Właściwie ile kucharzy tyle przepisów i wersji. Więc proszę miejcie na
uwadze to, że zaprezentowany przeze mnie przepis jest jedynie ułamkiem z całej
puli wariacji na temat przygotowania tego dania. Nie mniej jednak, myślę, że
ten przepis tak na sam początek będzie Wam smakował.
Curry oryginalnie pochodzi, jak wielu z Nas wie, z Indii. Jednak
sam koncept gotowania gęstego, aromatycznego sosu z warzywami o smaku mieszanki
curry jest popularny w wielu innych krajach. Takich jak Sri Lanka, Pakistan,
Indonezja, Tajlandia, Malezja, Chiny, Korea, Japonia czy też Anglia. Tak, to
właśnie dzięki zapędom kolonialnym Anglii, w Japonii pojawił się pomysł
gotowania takich sosów pod koniec XIX wieku. Teraz to temat rzeka.
W Japonii curry możemy zjeść na kilka sposobów: pod postacią
sosu, zupy oraz pieczywa. A wariacji przyrządzenia każdego z nich jest tylu ilu…
Sami wiecie.
Nie jestem wielką koneserką curry. Podoba mi się
zapach, czasem używam samej mieszanki przypraw do gotowania, ale nie dałabym
się za nie pokroić. Po zjedzeniu podobnego dania w Warszawskim Tokyo Express
jakiś czas temu, nie miałam z tym zdarzeniem jakiś silnie pozytywnych
wspomnień. Sos na pewno smakował jakby był z curry, był gęsty, były warzywa,
ryż i pokrojony kotlet. Mimo wszystko, smakował przeciętnie i nie dostałam
wtedy smakowego olśnienia. Aż do momentu przygotowania katsu kare
własnoręcznie.
Katsu kare jest japońskim określeniem na sos curry z ryżem
(kare raisu) z kotletem wieprzowym tonkatsu. Jest to genialne połączenie o czym
mam nadzieje kiedyś się sami przekonacie. Tak jak w przypadku poprzedniego
przepisu posiłkowałam się filmikiem Cooking with Dog, do którego obejrzenia
gorąco Was zachęcam.
Co będzie nam potrzebne do zrobienia sosu:
- 1 średnia marchewka
- 1 spory bakłażan
- 1 większa papryka
- 1 duża cebula lub 2 małe
- 1 duży liść laurowy
- 2 ząbki czosnku
- Kawałek imbiru o długości 4 cm lub łyżeczka imbiru w proszku
- ½ jabłka
- ½ kostki rosołowej
- 1 łyżka przyprawy curry
- 200 g pomidorów z puszki
- 25 g dowolnego bloczku curry
Jak przyrządzić tonkatsu odsyłam Was do poprzedniego przepisu.
To od czego najlepiej się zabrać? Od pokrojenia wszystkich
składników. Proponowałabym zacząć od bakłażana ponieważ jemu trzeba poświęcić
nieco więcej uwagi niż całej reszcie.
Dokładnie go jak i resztę warzyw (+ jabłko) myjemy i
suszymy. Odcinamy końcówki i obieramy. Polecam obrać go tak jak to pokazałam
nie zdjęciu, zdejmując z niego skórkę paskami a resztę zostawić. Skóra
bakłażana jest bardzo zdrowa i zawiera więcej potrzebnych Nam substancji
odżywczych niż samo warzywo. Uwierzcie, po ugotowaniu skórka jest niezwykle
miękka więc połykając kawałki bakłażana nawet jej nie poczujemy. W zależności
jak spory jest bakłażan, możemy przekroić go na pół, żeby wygodniej było nam go
kroić. Możecie pokroić go w kostkę albo w nieregularne łódki, które na pewno
będą wyglądać równie atrakcyjnie. Kroimy
bakłażana pod kątem, potem obracamy go lekko i znowu kroimy, obracamy i kroimy.
Kiedy nasza psianka podłużna/oberżyna/gruszka miłości jest pokrojona,
obsypujemy ją bogato solą i zostawiamy w misce z wodą na kilka minut. Nie
musicie tego robić jeżeli Wasz bakłażan jest młody i nie posiada zbyt wielu
pestek, ale te dojrzałe już tego wymagają. Jeżeli wcześniej się z tym warzywem
nie spotkaliście to śpieszę z wyjaśnieniem. Sam owoc nie ma jakiegoś super smaku.
Jest delikatny, pachnie nieco jak ogórek, z którym ma niewiele wspólnego. Za to
jest bliższym lub dalszym krewnym papryki, pomidora, ziemniaka a nawet tytoniu.
Pomimo swojego delikatnego smaku, może być nieprzyjemnie gorzki. Dlatego
posypuje się go solą i moczy, żeby niechciana goryczka z niego wyszła.
Tak zostawiony bakłażan przez kilka minut staje się bardziej
łaskawy dla naszego podniebienia a my możemy zabrać się za inne warzywa. Umytą
marchewkę obieramy, odcinamy końcówki i kroimy jak nam w duszy zagra. Ja
chciałam przetestować metalowe wycinarki, które kupiłam na bentomania.pl,
dlatego marchewkę pokroiłam najpierw w plasterki a potem z każdego plasterka
wycięłam motyw kwiatka. Wycinarki chciałabym gorąco polecić ponieważ są tanie i
znajdą masę innych zastosowań poza robieniem bento.
Umytą paprykę kroimy w większe kawałki. Pamiętajcie, żeby
odciąć jaśniejszą część wewnątrz. Jest gorzka i lepiej jej się pozbyć niż ‘zaoszczędzić’
na wykorzystaniu większej powierzchni do zjedzenia niż potem cierpieć.
Połówkę cebuli kroimy drobną kosteczkę a drugą przekrajamy
na ćwiartki i kroimy na trzy razy. W ten sposób otrzymamy większe,
reprezentacyjne kawałki.
Czosnek obieramy, miażdżymy i siekamy w drobną kosteczkę. To
samo robimy z imbirem jeżeli mamy go kupionego a nie w wersji sproszkowanej.
Generalnie możemy też tak zastąpić czosnek ale gorąco poleciłabym wersję ze
świeżymi składnikami.
Kotkę rosołową kroimy na pół i potem drobno siekamy, żeby
lepiej nam się wchłonęła. To samo robimy z bloczkiem curry.
Tutaj chciałabym poświęcić mu więcej uwagi. Zdaję sobie
sprawę, że nie każdy go znajdzie czy kupi. Moja wersja o delikatnym smaku ma
100g i starcza na około 16 porcji. Z 25g mamy 4 porcje sosu. Mimo, że
bloczek troszkę kosztuje to za około 4 złote mamy bazę do obiadu dla 4 osobowej
rodziny. Myślę, że jest to niezły deal. Jeżeli więc będziecie w okolicy Kuchni
Świata albo zadecydujecie się wydać więcej na przesyłkę np. z Allegro, to
gorąco Was do tego namawiam. W najbliższym czasie postaram się wypróbować
przepis z ręcznie wykonanym ‘bloczkiem’ curry. Jeżeli oczywiście będziecie
chętni, żeby o tym przeczytać.
Teraz możemy nastawić wodę na ryż i głęboki rondel z olejem
na sos. Kiedy olej nam się rozgrzeje, wrzucamy drobno pokrojoną cebulkę oraz
marchewkę. Pilnujemy, żeby nam nie przywarły do dna i smażymy dopóki marchewka
nie odda koloru a cebulka zrobi się szklista. W tym momencie dodajemy posiekany
czosnek z imbirem i smażymy całość jeszcze chwilkę dla wydobycia aromatu. Kiedy
wszystko nam się połączy i dobrze podsmaży to dodajmy proszek curry i
zmniejszamy ogień. Dodajemy bakłażan, który wcześniej był moczony a następnie
opłukany i grubo pokrojoną cebulę. Mieszamy chwilkę, żeby wszystko przeszło
aromatycznym olejem i dodajemy 200 ml pomidorów z puszki w raz z zalewą. Jeżeli
chcemy, żeby nasze curry było bardziej pomidorowe to możemy dodać całą puszkę.
Następnie całość zalewamy pół litra wody, dodajemy posiekaną kostkę rosołową i
przełamany na pół liść laurowy. Mieszamy, doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy
znowu ogień i przykrywamy garnek na 10 minut. Jeżeli nie wszystkie składniki nam się ładnie zatopią to możemy dolać więcej wody.
Woda na ryż powinna być już gotowa dlatego w między czasie
zostawiamy ryż, żeby nam się ugotował i przygotowujemy tonkatsu.
Po upływie czasu, zaglądamy do sosu, mieszamy i wyłączamy
ogień. To bardzo ważne, bo inaczej bloczek curry, który dodamy, niepotrzebnie
Nam się przypali. Dodajmy go, trzemy obraną wcześniej połówkę jabłka, paprykę i
znów mieszamy. Kiedy bloczek nam się rozpuści, znowu ustawiamy ogień na mały i
dusimy pod przykryciem jeszcze z kilka minut, mieszając sos od czasu do czasu,
żeby nam nie przywarł do spodu i voilà. Czekamy tylko na ryż i nasze kotlety.
Porcję ryżu wykładamy na połowę talerza, następnie kładziemy
na środek pokrojony tonkatsu i polewamy drugą stronę sosem. Możemy wcinać!
Moja przyjaciółka, która pomagała mi w zrobieniu tego dania
zjadła wszystko co widać na zdjęciu poniżej. A uwierzcie mi, jej żołądek jest
dość wybredny. Naprawdę jest to solidna i smaczna porcja.
Jeżeli zrezygnujemy z kotleta a kostkę rosołową zamienimy na
bulion warzywny, otrzymamy smaczne alternatywne danie dla wegetarian i wegan!
Oczywiście możemy użyć innych warzyw. Bakłażana możemy
zamienić ziemniakami, jabłko ananasem, dojrzałym mango czy nawet czekoladą!
Wszystko zależy od Waszych upodobań smakowych i wyobraźni.
Czas przygotowania potrawy: 45 min
Egzotyczne składniki:
bakłażan, bloczek curry S&B Golden Curry Mild
Koszt jednej porcji: około 6-8 zł*
*Zakładając, że nie liczymy całkowitego kosztu kupienia
produktów tylko sumę od ilości użycia w przepisie.
Mój żołądek wcale nie jest taki wybredny!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo wcaaaaaale. :3c
UsuńWołowina niet, wieprz chyba, że przysmażony do momentu, w którym będzie brązowy bez żadnych zaróżowień, grzybów nie toleruje, surowych ryb też nie, dziwnych japońskich rzeczy też nie, miąższu w sokach też nie-
Przypomnij mi co ominęłam.
Owoców morza, glutowatych rze... ej ! czekaj ! Zamotałaś mnie teraz =3= ~ k' może jestem wybredna, ale jak coś dobrze smakuje to zjem.
UsuńByło dobre(musiało... w końcu pomagałam) przeżyłam... hakuna matata~
Haha, no widzisz. :3
UsuńPrzeżyłaś też moje nikumany~ Ciekawa jestem co by tu na Tobie jeszcze przetestować... Ufufufufufu~
Zjadłabym xD
OdpowiedzUsuńZapraszam. :D
UsuńIshy... CZEMU TYLE JEDZENIA? ;___;.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem jak czytam u Ciebie notki niemożliwie chce mi się sięgnąć po coś dobrego do zjedzenia T^T.
*wraca do jedzenia zupki chińskiej, po którą niedawno pobiegła do lewiatana* XD
Haha, wybacz. XD" Następna recka będzie o figurce, więc nieco odetchniesz od nadmiaru jedzenia na blogu. :3 No i postaram się nieco ograniczyć recenzje zupek bo kumpel ostro je krytykuje. XD"
UsuńJaką zupkę jadłaś? :3